Widziałem, owszem - widziałem nowego Almodovara. I okazało się, niestety, że film mnie przerósł... albo, inaczej - nie zwrócił mojej uwagi na problem, na który miał zwrócić uwagę... A tak naprawdę, to o co w tym filmie chodzi? Na pewno nie o oczernianie kościoła katolickiego. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Pedro zrobił film antyklerykalny...
Film przełamuje przede wszystkim pewną barierę, ocierając się o pornografię. Jednych to gorszy, innych obrzydza... Nieważne.
Na pewno będę musiał jeszcze raz obejrzeć ten film. Gdy tylko przyjdzie jego pora na dołączenie do grona dodatków filmowych do kolorowych magazynów.